Jestem lekarzem z wieloletnim stażem pracy i kilkoma specjalizacjami (w tym lekarz rodzinny) i chciałam podzielić się z Wami moim świadectwem dotyczącym stosowania leków homeopatycznych.
Dlaczego akurat teraz? Mija kolejna rocznica śmierci bliskiej mi osoby (stopień pokrewieństwa chcę zostawić dla siebie), za oknem raz mróz raz plucha i grypa zaczyna szaleć, a zapewne co drugi chory zdecyduje się poza fervexem i rutinoscorbinem na oscillococcinum – lek homeopatyczny firmy Boiron, który ma leczyć stany grypowe.
Dlatego też chcę podzielić się swoim doświadczeniem. Jako lekarz mam kilka specjalizacji, przeszłam wiele kursów, nasz zawód wymaga ciągłego doskonalenia, nie można stać w miejscu. Mam za sobą doświadczenia z homeopatią, przed którą stanowczo ostrzegam i proszę, nie stosujcie jej, jeśli chcecie być zdrowi na duszy i na ciele, i osiągnąć zbawienie wieczne. Niech moje świadectwo będzie dla was przykładem.
W dzień poprzedzający zdawanie egzaminu z homeopatii zdarzyło się u mnie w domu nieszczęście. Bliska mi osoba, dosyć już wiekowa, ponad 80 lat, idąc do łóżka potknęła się i złamała nogę. W szpitalu dołączyło się zapalenie płuc i zmarła. (póki co nie skojarzyłam związku faktów).
Pewien mój powinowaty, zresztą przystojny i czarujący mężczyzna popadł w nałóg alkoholowy i nie skutkowały żadne metody leczenia. Zaproponowałam mu leczenie homeopatyczne i przez jakiś czas brał odpowiednie leki. Wydawało się, że rzeczywiście skutkują, bo przestał pić. Potem przerwał leczenie, chyba uznał, że już nie jest potrzebne. Nie pamiętam, czy dziwne zdarzenie, które go dotknęło miało miejsce, gdy jeszcze brał leki homeopatyczne, czy później. W pewnym momencie usłyszał w swojej głowie głos… Ten głos przedstawił mu się, jako jego duch opiekuńczy, który wyprowadzi go z nałogu, o ile będzie całkowicie posłuszny poleceniom. Głos ostrzegł go też, że jeśli w którymś momencie się sprzeciwi, to wróci do nałogu i może się to bardzo źle skończyć. Potem faktycznie głos kierował nim dając rady i polecenia niby doskonałe. Kazał mu chodzić do kościoła, przystępować do sakramentów, pogodzić się z żoną itp. Aż tu ,,bęc”. Gdy ten mój powinowaty, za radą znajomego chirurga postanowił ubiegać się o rentę, (miał podstawy, chorował na kardiomiopatię), to ,,głos” zakazał mu tego. Powiedział, że ten lekarz to też pijak i absolutnie nie wolno go posłuchać i zabiegać o przyznanie renty. Znajomy tym razem nie posłuchał swojego ,,ducha” i złożył stosowne dokumenty z prośbą o przyznanie renty. Wtedy ,,poirytowany głos” niejako szarpnął się w jego głowie i oświadczył, że go opuszcza i pozostawia samego. Znajomy, co prawda rentę otrzymał, ale niebawem zakończył życie w dziwny sposób. Znaleziono go martwego na cmentarzu w nocy, a sekcja wykazała alkohol w jego organizmie. Po co poszedł sam po nocy na cmentarz? Bóg raczy wiedzieć. Do tego był pod wpływem alkoholu… Zemsta złego?
Jeszcze wtedy nie kojarzyłam faktów. Wiedziałam, że kościół negatywnie wypowiada się o homeopatycznym leczeniu, ale ja nie należę do osób, które wierzą we wszystko, co powie któryś ksiądz, gdyż księża też się często mylą. (Przykłady obecne? Choćby ks. bp Pieronek oświadczający publicznie, że kto wierzy w zamach w Smoleńsku jest śmieszny i żałosny albo ks. Boniecki ściskający się publicznie z Nergalem, księża tolerujący i popierający bluźnierczą ,,Golgotę Beskidów”.)Więc pomyślałam, że kościół potępia metodę, bo jej po prostu nie rozumie.
Sama zasada homeopatycznego leczenia wydawała mi się logiczna, przypominała trochę odczulanie. Przejrzałam na oczy, gdy wyczytałam
w internecie, że twórca metody leczniczej, zwanej homeopatią, był wysokim stopniem masonem. Teraz wszystko stało się jasne, szczególnie gdy skojarzyłam relacje Johna Todda (były członek Rady Trzynastu” Illuminati, który ujawnił, co się dzieje z płytami wokalno-muzycznymi, zanim trafią na rynek. Jakie rytuały są odprawiane nad tymi przedmiotami, aby każdej płycie towarzyszył demon, lub ich mnogość.
Odnośnie skutków bioenergoterapii, też miałabym wiele do powiedzenia. Widziałam naocznie opętania i zgony. Ostrzegam. Zbyt wiele osób oddało życie, czy tylko doczesne? W przypadku homeopatii i bioenergoterapii mamy do czynienia z okultyzmem i złymi duchami, które zrobią wszystko, by posiąść najpierw nasze ciała a potem i dusze i to na wieczność.